Według danych Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, od co najmniej 4 lat, najchętniej wybieranym przez maturzystów kierunkiem studiów jest informatyka. Postępująca digitalizacja i unowocześnianie procesów w firmach tworzy wysokie zapotrzebowanie na specjalistów w tej dziedzinie. Paradoksalnie transformacja cyfrowa polskiego biznesu może przyspieszyć dzięki epidemii COVID-19 i związanym z nią obostrzeniom. Coraz więcej przedsiębiorstw decyduje się bowiem na przeniesienie swoich usług do sieci, sklepy chętniej wykorzystują sprzedaż internetową, a pracownicy biurowi masowo korzystają z pracy zdalnej. Tym samym kolejne procesy podlegają digitalizacji. Kolejnym krokiem transformacji będzie automatyzacja niektórych czynności. Jednak jak wynika z badania Personnel Service „Barometr Polskiego Rynku Pracy 2020”, aż 68% firm nie jest jeszcze na nią gotowych.
- Brak gotowości polskich firm do implementacji najnowszych rozwiązań technologicznych wynika w dużej mierze z niedostatku specjalistów ds. automatyzacji i robotyzacji. To bezpośrednio przekłada się na ograniczone możliwości ich wdrażania, ponieważ mało która organizacja decyduje się oddać pełną kontrolę nad tak wrażliwymi procesami zewnętrznemu dostawcy. Nie ulega jednak wątpliwości, że automatyzacja będzie się rozwijać, a tym samym zwiększy się zapotrzebowanie na specjalistów w tej dziedzinie. Technologia, nawet ta najbardziej zaawansowana, potrzebuje nadzoru człowieka. Stąd kierunki związane z robotyką czy programowaniem są bardzo przyszłościowe – zaznacza Krzysztof Inglot, prezes Personnel Service i ekspert ds. rynku pracy.
Automatyzacja to zresztą nie jedyny obszar, w którym informatycy będą potrzebni: programowanie, tworzenie stron internetowych czy cyberbezpieczeństwo to nadal bardzo pożądane specjalizacje, potrzebne w niemal wszystkich obszarach gospodarki. Maturzyści zdają sobie z tego sprawę. W 2019 roku rozszerzoną matematykę, konieczną do uczestniczenia w rekrutacji na informatykę, według danych CKE zdawało 61 tys. uczniów.
Medycy potrzebni od zaraz
Przez epidemię koronawirusa, kwestia braków kadrowych w polskiej służbie zdrowia powróciła na czołówki gazet. Problem ten może pogłębić się w niedalekiej przyszłości, ponieważ szybko rośnie liczba lekarzy i pracowników personelu medycznego w wieku emerytalnym. Dane opublikowane przez Główny Urząd Statystyczny wskazują, że osoby w wieku 65 lat i więcej stanowią obecnie ¼ ogółu lekarzy. W przypadku pielęgniarek, najstarsza grupa wiekowa stanowiła 13% wszystkich zatrudnionych. Dla porównania, w 2011 roku odsetek ten wynosił zaledwie 4,4%. Równie bezlitosna dla wydolności służby zdrowia okazuje się demografia – polskie społeczeństwo szybko się starzeje. Coraz więcej osób będzie potrzebowało opieki medycznej, co zwiększy popyt na lekarzy, pielęgniarki i pielęgniarzy, salowe, ratowników medycznych oraz farmaceutów. Ci ostatni są także kluczowi dla funkcjonowania aptek, ponieważ od 2017 roku mogą je prowadzić wyłącznie dyplomowani farmaceuci.
Jak wielu studentów wybiera kierunki medyczne? Z danych Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, na kierunki lekarskie przyjęto w roku akademickim 2018/2019 aż 11,6 tys. studentów, a matury z biologii i chemii, czyli przedmiotów wymaganych w rekrutacjach, zdawało na poziomie rozszerzonym w 2019 roku odpowiednio 17,7% oraz 9,8% uczniów.
Przyszłość jest… w nowoczesnym rolnictwie?
Podobnie jak w przypadku medycyny, spadającą liczba zatrudnionych widać też w rolnictwie. Dane Głównego Urzędu Statystycznego wskazują, że w Polsce liczba rolników spadła z 3,5 miliona w 1990 do 1,5 miliona w 2019 roku.
- Epidemia koronawirusa uwypukliła jak istotna jest branża rolno-spożywcza. Jedzenie znikało w ekspresowym tempie ze sklepowych półek, wzrosło też zainteresowanie polskimi produktami. Zresztą moda na ekologiczne, zdrowe i naturalne produkty sięga daleko przed epidemię COVID-19. To natomiast generuje zapotrzebowanie na nowoczesne rolnictwo i specjalistów, którzy będą się na nim znali – dodaje Krzysztof Inglot.
Dane opublikowane przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego wskazują, że uczelnie rolniczo-przyrodnicze spotykają się z dużym zainteresowaniem, gdyż średnio na jedno miejsce przypada ok. 3 kandydatów. Najpopularniejszymi placówkami w kraju jest Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie z 10,6 tys. kandydatami oraz Uniwersytet Rolniczy im. Hugona Kołłątaja w Krakowie, na który dostało się niemal 8 tys. chętnych.