DUCHY WIELKICH MISTRZÓW (Malbork)
Tuż pod posadzką we wschodniej części kościoła zamkowego znajduje się kaplica Świętej Anny. W czasach świetności zakonu właśnie tam znajdowały się trumny z ciałami zmarłych wielkich mistrzów. W XVII wieku miejsce to uległo znacznym zmianom. Otóż jezuici wznieśli klasztor między kościołem a południowo-wschodnim skrzydłem zamku. Wskutek tego zachodnia część tejże kaplicy została oddzielona murem. Aby zaś uzyskać wygodną drogę do miasta, wybudowano most z belek, który szybko zyskał sobie miano „grzmiącego". Skąd wzięła się ta nazwa? Otóż kroki na drewnianych belkach odbijały się echem w krypcie i wywoływały wrażenie dudnienia końskich kopyt. W górnej części przejścia pozostawiono dwa niewielkie otwory, przez które można było zajrzeć do zamkowej piwnicy i do kaplicy Świętej Anny.
Ostatecznie zdecydowano jednak o ich zamurowaniu. Dla robotnika było to zaledwie kilka chwil. Wziął trochę zaprawy, dopasował dwie cegły i zatkał otwory. Jakież było zdumienie jezuitów, gdy następnego dnia rano okazało się, iż cegły zniknęły. Przeor zakonu wezwał murarza.
Cóż to ma być? Przecież kazałem zamurować!
Było zrobione jak należy. Jak Boga kocham, było zrobione!
Nie wzywaj imienia Pańskiego nadaremnie! - napomniał go surowo przeor i wskazał otwory. - A cóż to ma być?
Murarz bezradnie rozłożył ręce. Gotów był przysięgać na wszystkie świętości, że dzień wcześniej zamurował obie luki. Przeor machnął ręką i zlecił pracę innemu robotnikowi. Co dziwne, cała historia się powtórzyła i nazajutrz otwory były znowu otwarte. Mimo poszukiwań nie można było także znaleźć cegieł, którymi je zamurowano. Tym razem zaniepokoiło to przeora, który uznał, że za sprawą stoją jakieś siły nieczyste.
- Zrobisz to pod moim nadzorem- polecił nowemu najemnikowi.
Tym razem przeor wraz z jednym jezuitą stali tuż obok, gdy kolejny murarz wziął się do pracy. Ich modlitwy jednak nie zdały się na wiele. Następnego ranka cegły znowu zniknęły. Zaniechano więc prac.
Jakiś czas później jeden z jezuitów wracał późno do celi. Było już ciemno, ale dostrzegł jakiś ruch tuż obok nieszczęsnych otworów. Zaciekawiony podszedł bliżej. Ujrzał wówczas widmowe postaci wielkich mistrzów wyłaniających się z krypty i niczym mgliste obłoki zmierzających w stronę zamku.
Duchy wielkich mistrzów podobno po dziś dzień opuszczają o północy podziemie kaplicy i udają się do jednej z sal zamkowych, gdzie aż do świtania prowadzą uczone dysputy.