- Dzisiaj jesteśmy razem. Chcemy pokazać, że w oświacie dzieje się niedobrze. Mnie przeraża to, że od stycznia weszliśmy w spór z zakładami pracy, dyrektorami szkół i smutne jest to, że od tej pory nic z tym nie zrobiono. Czekano do ostatniej chwili, na dzień przed egzaminami byliśmy zmuszeni strajkować. Ten protest jest kwestią dumy, honoru. Powiedziała jedna z protestujących nauczycielek.
- Chcemy podwyżki płac dla nauczycieli, godności i poszanowania. Sądziłam, że do tego strajku nie dojdzie. Niestety zostaliśmy do tego zmuszeni, żeby strajkować.
- Walczymy z reformą, która jest nie do przyjęcia dla uczniów i nauczycieli. Program jest przeładowany co denerwuje i rodziców i uczniów. Nauczyciele muszą gonić z programem, żeby zrealizować lekcje. Strajkujemy przeciw reformie i walczymy o swoją godność. Bardzo przeżywamy testy gimnazjalne i ósmoklasistów. Czekamy na oddźwięk ze strony rządowej ale to jedyny moment jedyna szansa, żeby zmienić coś w oświacie.
- Przyszedłem, żeby walczyć o godność oświaty w całej Polsce. Te podwyżki, które proponuje nam rząd są nieprawdziwe. W ubiegłym roku w styczniu otrzymaliśmy podwyżki około 80 zł, ale najpierw został nam zabrany dodatek mieszkaniowy, który wynosił u mnie 120 zł. Nauczyciele, którzy zaczynają swoją pracę w szkole zabrano im dwukrotność pensji taka była kwota ok. 3600 zł, a teraz proponuje się nauczycielom rozpoczynającym pracę w szkole 1000 zł w następnym roku. 300 zł dodatek za wychowawstwo, ale nie wszyscy nauczyciele są wychowawcami. To nie prawda, że mamy dodatki. W niektórych szkołach jedynie możemy dostać nadgodziny. Tak samo z dodatkami motywacyjnymi albo są, albo ich nie ma to zależy od szkoły, dyrekcji czy samorządu. My tu przyszliśmy, by godnie walczyć o oświatę.