Po pierwsze - nie wstydź się
Wstyd związany z nietrzymaniem moczu jest zrozumiały, jednak całkowicie niepotrzebny. Nie tylko przez wzgląd na to, jak częsta jest to przypadłość. Przekłada się on także na opóźnienie diagnozy, gdyż wstydząc się zdradzić lekarzowi swój problem możemy negatywnie wpłynąć na swój stan zdrowia. Nie wprowadzając procesu leczenia i radząc sobie samodzielnie, z dużym prawdopodobieństwem nie uda nam się wygrać z inkontynencją moczową. Co zastanawiające - statystycznie to kobiety wstydzą się bardziej. Mężczyźni szukają rozwiązania problemu, nie wiedząc, jak poradzić sobie z nim samodzielnie. Kobiety starają się na własną rękę wyleczyć lub chociaż złagodzić objawy. Warto jednak podkreślić, że nie jest to odpowiednie działanie. Lekarz ma obowiązek pomóc nam nawet z najbardziej wstydliwym problemem.
Kropelkowa, lekka, średnia i ciężka inkontynencja
Nietrzymanie moczu możemy skategoryzować ze względu na ilość moczu, wydalanego niekontrolowanie. Kropelkowe, czyli do 50 ml, lekkie - do 100 ml, średnie - do 150 ml, ciężkie - do 200 ml i bardzo ciężkie ponad 200 ml. W zależności od typu nietrzymania moczu wybieramy wyroby chłonne, które chronią nas przed codzienną wilgocią i pozwalają na normalne funkcjonowanie w społeczeństwie bez poczucia wstydu.
Typ inkontynencji umożliwia także wybranie odpowiedniej metody leczenia. Przy kropelkowym i lekkim nietrzymaniu moczu istnieje szansa, iż jest ono spowodowane jedynie niewielkim osłabieniem mięśni dna miednicy, tak zwanych mięśni Kegla. Posiadają je zarówno kobiety jak i mężczyźni, a wzmocnić je możemy za pomocą prostych ćwiczeń wykonywanych każdego dnia. Do tego dochodzi także zmiana stylu życia i zrzucenie masy ciała, która nierzadko ma duży wpływ na nietrzymanie moczu.
W przypadku silniejszej inkontynencji ćwiczenia stanowią tylko jeden z elementów leczenia. Z dużym prawdopodobieństwem lekarz (urolog lub ginekolog u kobiet) zaleci także kurację farmakologiczną, a może nawet operację z użyciem taśm. Jest to jednak poważna decyzja, która stanowi ostateczność. Do tego czasu zaś lekarz i pacjent z pewnością będą próbować metod zachowawczych.